Skocz do zawartości

o tym jak to z wujem Wlodkiem zloto kopalim.. [smieszne]


gruzin

Rekomendowane odpowiedzi

A bylo nas trzech : ja, przyszly tesc i wujek Wlodek. Najpierw byl telefon do wujka :
Ty - Włodek - Ty pamietasz jeszcze gdzie to zloto jest ?"
A kto mowi?"
Heniu"
Pamietam"
Mam wykrywacz..kopiemy ?"
Kopiemy"
No i pojechalismy do wujka a potem na teren dawnego majatku ziemskiego. Zlota sie nie dokopalismy bo krzaki na pol metra i wiecej. Pojechalismy dalej. Nad Gopło. Wujek dokladnie nie pamietal gdzie to zloto ma byc ale wykrywacz wlaczylem i zaczelismy chodzic we trojke. Jakikolwiek dzwiek wykrywacza wujek stawal i wypatrywal mojego znaku. Jako ze byl najbardziej napalony i lopata byla jego z zacieciem kopal wszystko co mu powiedzialem..bo zloto tu gdzies musi". Kiedy natrafilismy na blache na pol metra wujek spojrzal na nas uradowany ze w koncu kufer trafil. Wykopal jape dookola i wyszla pokrywa od kotla. Za nia kolejna i dzwiczki od pieca. Troche byl niezadowolony ale zaciecia nie stracil. Jeszcze jedna pokrywe pozniej trafilismy a zloto niestety pod ziemia zostalo o czym wujek dalej jest przekonany. Zreszta tych jego miejsc zostalo jeszcze kilka takze wszystko przed nim :) Ja to najwiecej sie usmialem a i przygoda byla przednia..:) Dodam jeszcze ze po drodze tez natknelismy sie na kobiete co to jej ojciec powiedzial gdzie zloto zakopal ale miejsca powiedziala ze nam nie zdradzi..:) ech...gdyby to normalnie Szwajcarja po ziemia ;)) Znacie podobne historie ?? pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A słyszałeś że zakopane złoto oczyszcza się co siedem lat,widać wtedy nad ziemią w miejscu w którym jest zakopane czerwone ogniki :nie jeden panie latał po polu za tymi ognikami ,ale co już był blisko to one gasły ,takie cwane psie juchy .Wiele takich historii człowiek się nasłucha ,chodząc po polach i rozmawiając z miejscowymi .Jest jedna zasada : nie śmiać się, potakiwać i dopytywać ,wszak wśród tych barwnych opowieści można czasami dowiedzieć się czegoś co naprawdę nas interesuje .Pozdro...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chodząc tak po polu i słuchając opowieści o zakopanym złocie co się raz na siedem lat oczyszcza, zauważyłem taką wyspę zieleni ,spytałem czy tu jakiś dwór stał i fundamenty zostały, że nikt tego nie zaorał : nie panie tu kilka tysięcy Ruskich i Niemców leży co ich w I wojnę zagazowało .Niemcy gaz puścili i na Ruskich poszedł ale i Niemców też sporo tu leży ,też od gazu .Mleko im do picia dawali który miał siłę pić to go zostawiali a resztę do doła ,tak mi ojciec opowiadał ,tłumaczy mój rozmówca .Wysepka spora w kształcie prostokąta ,otoczona jak by wałem :tak panie tu kilka lat temu na zad, to jeszcze krzyże drewniane stały, ale taki jeden, tu miejscowy ,co my od niego te pole z bratem kupili ,to nimi w piecu palił ,ale już nie żyje ,pokarało go . Brat nawet metalowy krzyż postawił żeby ludzie śmieci nie wyrzucali ,obce ,bo miejscowe to wiedzą że tu mogiła.I tak sobie gawędząc, w duchu cicho myślę
ile jest w tej opowieści prawdy a ile bajdurzenia .A wy co o tym sądzicie .Pozdro...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Historia jak na moje prawdziwa...a przynajmniej w duzej mierze bo pewnie co nie co od siebie kazdy doda..ale
1. bez powodu krzyza metalowego by nie stawiali na nieuzytku
2. jak sam widzisz jest to nieuzytek, gdyby rolnik moglby to wykorzystac to zapewne dawno juz by to zrobil...
pozdr
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

.....taaaa a ja nadal badam o co chodzi z tym oczyszczaniem sie złota (tak pod kątem chemicznym i naukowym)i od 2 lat do niczego nie doszedłem :-(, wiem tylko, że te całe ogniki to nie bujda na resorach troche prawdy w tym musi być - poznałem kilkadziesiąt przypadków z całej Polski w każdej z opowieści pojawiał sie niebieski ogienek......:-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Romo ,a chemii to się w szkole uczyłeś , czy przekimałeś lekcję o pierwiastkach .Złoto nie łączy się z innymi pierwiastkami,nie tworzy ,tlenków ,azotanów ,siarczków itd.A bajki o :eleganckim panu w kapeluszu który wskakuje na furmankę samotnego woźnicy ,i konie przestają iść ,lub o toczących się kamieniach wąwozem po których rano nie było śladu ,to standardowe opowieści ,tak jak te ogniki, snute dawno temu w długie zimowe wieczory przy lampie naftowej ,ale na boga żyjemy w dobie telewizji i komputerów , dziś wystarczy obejrzeć dobry horror aby się wystraszyć ,no chyba że wolisz rodzime ,,opowieści z krypty'' Pozdro...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kokesh, chemia w szkole była dla mnie mało atrakcyjna :-)ale tak sie życie potoczyło, że chemia materiałowa", materiałoznastwo", fizyka materiałowa" to coś" w czym obecnie pracuję :-)To prawda złoto jest odporne i za bardzo z niego ogień nie powstanie, ale może stać się przyczyną powstania zapłonu np. dla metanu gromadzącego się w jamie wokół skarbu" (ogniwo) to jest chyba najbardziej prawdopodobne.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Romo ,ale skąd przy tym złocie metan ? Metan zwany również gazem bagiennym (CH4) powstaje w wyniku beztlenowego rozkładu związków roślinnych .O ognikach na bagnach słyszałeś ?Według tej teorii wszelkie bagna powinny być składnicami złota. Mnie bardziej interesuje czy tam naprawdę leży kilka tysięcy zagazowanych żołnierzy obu armii .Kiedyś gdzieś czytałem że w Iwś w Polsce użyto gazu bojowego, ale wątpię żeby na taką skalę. Pozdro...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sory ,gruzin że podczepiłem się może trochę za bardzo pod twój temat ,więc podbijam go do góry historią typu ,było nie było, zakopane czy nie ,sprawdzić trzeba .Historia nie aż tak stara bo dzieje się zimą 1983r ,czyli w czasach mrocznych i ponurych dla naszego kraju .Jest sylwestrowa noc z 82-83 zajazd przy trasie , nie wiem czy nie z jedyną w tamtym czasie dyskoteką w woj .warszawskim .Dwie jednostki wojskowe w promieniu 4 km a w nich głodni rozrywek i zestresowani przeciągającą się służbą żołnierze .Nie dziwiło więc nikogo że pojawi się ich wielu w tej chwilowej oazie normalności pośród szarzyzny stanu wojennego .Tańce , pijaństwo ,i delikatne przepychanki ,czyli standard takich imprez .Panowie mundurowi przybyli w większości pod bronią ,udając się na lewiznę z patroli czy np.warty,więc miejscowa menażeryja czuła respekt i zagryzając zęby nie reagowała na ich hulaszcze zapędy do płci pięknej .Obyło się więc bez większych burd , a nad ranem imprezowicze powracali do domów .Pewien mój znajomy który opowiadał mi tą historię ,wracając właśnie wielce wkurzony, bo jakiś wojak cały wieczór rwał mu pannę ,potknął się o coś leżącego na środku drogi .Było jeszcze ciemno, więc za dobrze nie widział , schylił się i podniósł wojskowy pas a przy nim kaburę z TT-ką w środku .Wystraszył się , ale w pierwszej chwili nawet ruszył w stronę jednostki żeby oddać zgubę ,lecz po paru krokach pomyślał że jest to dobry sposób aby następnego i kilku kolejnych sylwestrów na wolności nie oglądać .Więc co tu zrobić ,do domu zabrać strach, mogą szukać u uczestników imprezy ,a wtedy kaplica , po za tym odciski palców na broni i inne daktyloskopijne ślady .Znajomy już zaczął się pocić ze strachu i zdenerwowania ,trzeba się poza tym spieszyć, bo zaraz mogą szukać ,i jak go trafią z tą giwerą to żadne tłumaczenie nie pomoże .Tak rozmyślając zauważył mały stawik przy drodze ,był niewielki i nie zbyt głęboki ale bardzo mulisty ,takie bajorko po bombie która tu kiedyś spadła .Lecz stawik był pokryty cienką warstwą lodu , co tu zrobić.Znajomy znalazł po omacku jakiś kamień w rowie owinął go pasem z kaburą i TT-ką , całych sił cisnął tym pakunkiem w sam środek bajora .Następne dni upłynęły w spokoju nikt nic nie szukał, i nie robił afery ,on też nikomu o tym nie mówił ,aż minęły długie lata i powróciła normalność . Dowiedział się że latam po polach z wykrywką i kiedyś przy piwku powiedział : słuchaj kokesh musimy wyciągnąć taką jedną giwerę z bajorka .Ale jakoś ,albo lato było za mokre, albo czas nie ten, i tak rdzewieje TT-ka gdzieś w bajorze .A może to tylko bajdy kolesia który nie raz dał już dowody bajkopisarstwa ,nie wiem .Pozdro...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki langfuhr za przypomnienie - otóż jedna ważna sprawa, wszystkie opowiadania o płonącym złocie, które udało mi się zgromadzić, łączą dwa fakty :
1. Sposób ukrycia - najczęściej miedziany garnek,lub skrzyneczka
2. Okres z którego skarb pocchodzi - lata około 1800.

A oto fragment jednego z opowiadań:

W ..... na wzgórzu od strony Starogardu widywali ludzie w nocy palące się złoto. Wydawało ono niebieski płomień i ludzie mówili, że pieniądze się "przeczyszczają.
Podobno Francuzi ukryli tam kasę wojenną.
Chcąc zakopane pieniądze szczęśliwie wydobyć trzeba się przeżegnać i bez słowa, nie oglądając się, kopać.
Pewnego razu jednak, gdy tam ktoś łopatą w ziemi grzebał, usłyszał nagle łoskot i skarb się zapadł, bo zły duch go bronił. "

:-) Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się że w tych opowiadaniach chodzi bardziej o odwieczną chęć wzbogacenia się szarego zwykłego człowieka w miarę szybki i nie męczący sposób .Dziś mamy TOTO-lotka i każdy ma szansę, a kiedyś poprawieniem bytu w szybki sposób było np.znalezienie garnka ze złotem .Pozdro...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się :-), ...i chyba odnalezienie takiego skarbu można przyrównać do TOTOLOTKA, trzeba mieć cholerne szczęście żeby taki garniec pełen złota namierzyć :-)

Ale trafia się

http://www.muzarp.poznan.pl/muzeum/muz_pol/Zbiersk/index_zbiersk.html


Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie