Skocz do zawartości

ORP Orzeł


pig123

Rekomendowane odpowiedzi

Witam
Mam nadzieje ze w dobrym miejscu to zamieszczam:
Mianowicie potrzebuje planów konstrukcyjnych (możliwe jak najdokładniejszych)ORP Orzeł. Skany,foto, odnosniki do książek mile widziane :)głównie chodzi mi o kadłub.(Rozmiar waga, wyporność, kształt itp.)
Pozdrawiam
Pig123
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...
  • 2 years later...
Szukam kontaktu z p. Konradem Kulgawczykiem autorem
art. Więcej fikcji niż prawdy "publikowanych na łamach Odkrywcy. W ostatnim trafiłem na informację, o jednym marynarzu, który podawał, że służył na ORP Orzeł. Kidy poszedłem tym tropem otrzymałem od rodziny kilkanaście zdjęć, skan życiorysu oraz art. jaki ukazał się w latach 80-tych w jednej z gazet . I jak to w polskich losach bywa zaczynają się wątpliwości.

Ale na razie przytoczę treść art.

Ucieczka orła

ORP „Orzeł” okręt podwodny Polskiej marynarki Wojennej zbudowany w holenderskiej stoczni w latach 1936-1938. Do służby pod polską banderą wszedł 2-II.1939r. Dowódca Orła został mianowany komandor podporucznik H.Kłoczkowski natomiast zastępcą kapitan marynarki Jan Grudziński. Załoga 54 osoby. Dane techniczne : wyporność w tonach – na wodzie 1100, pod wodą 1650, prędkość maksymalna w węzłach – na wodzie 19 pod wodą 9., uzbrojenie 1 działo 105mm, 2 działa plot.40mm, 12 wyrzutni torpedowych 533mm i 20 torped. We wrześniu 1939r ORP „Orzeł” pełnił służbę dozorową w zatoce Gdańskiej, 15 września internowany w Tallinie, 18 września załoga pod dowództwem Grudzińskiego dokonała brawurowej ucieczki docierając 14 października do Anglii. Od grudnia okręt pełnił służbę eskortową i patrolową na Morzu Północnym. 8 czerwca 1940 zatopiony został w rejonie wyspy Helgoland wraz z całą załogą.
Poniższy tekst jest relacją jednego z członków załogi –Andrzeja Freitaga ur.24-V-1915 w Poznaniu, spisaną w 1964 r przez Eugeniusza Lehmanna w Pozaniu [ wówczas studenta historii Studium Nauczycielskiego w Poznaniu].

Do marynarki Wojennej wstąpiłem w lutym 1937r w Gdyni. Na łódź podwodną ORP „Orzeł” zostałem przydzielony w lutym 1939r…. Na łodzi pełniłem funkcję obsługiwacza motorów elektrycznych.
Po wybuchu II wojny światowej Orzeł dostał rozkaz od dowództwa floty patrolowania sektora Morza Bałtyckiego na wysokości Hel-Gdańsk. W trzecim dniu wojny zostaliśmy wyśledzeni przez grupę ścigaczy niemieckich i obrzucani bombami głębinowymi. Natychmiast poszliśmy w zanurzenie 80-90m. Nastąpiły lekkie awarie urządzenia elektrycznego i trzeba było przejść światło awaryjne. Od wstrząsów ciężkich bomb głębinowych przestała później działać sieć elektryczna. Komandor Kłoczkowski był opanowany i nie okazywał zdenerwowania wobec załogi. Jednak bardzo go lubiliśmy mimo, że był służbistą. Zastępcą dowódcy łodzi podwodnej kapitan Grudziński zyskał sobie u nas poważanie i lubiliśmy go za jego stanowczość. Przy naprawie urządzenia elektrycznego pomagali mi koledzy starszy marynarz Kostuch pochodzący z Krakowa i starszy marynarz Grewka. Uszkodzenie było jednak poważne i nie mogliśmy go od ręki usunąć. Ponadto na wskutek bombardowania uszkodzony był wywietrznik szybkiego zanurzania.
Ze względu na patrole niemieckie nie mogliśmy ani wynurzyć się na powierzchnię ani wracać do Gdyni. Na domiar złego zachorował dowódca okrętu –komandor Kłoczkowski i aby go ratować należało dobić do któregoś z portów neutralnych. Wówczas nadeszła depesza z dowództwa floty na helu z rozkazem, aby wysadzić komandora w porcie neutralnym lub działać dalej pod dowództwem zastępcy. Dowództwo okrętu objął wówczas kapitan Grudziński postanawiając wysadzić komandora Kłoczkowskiego w porcie neutralnym i dokonać napraw „Orła”.
Nocą przekradaliśmy się do Tallina w Estonii. Przez cały czas pilnie działał nasłuch podwodny informujący o zbliżaniu się Niemców. Dużą umiejętność wykazał prowadzący nasłuch radiotelegrafista mat Kotecki.
Kapitana Grudzińskiego naszywaliśmy „Panienką” ponieważ najbardziej suche i ostre rozkazy w jego ustach miękły, łagodniały. Po przybyciu do Tallina komandor Kłoczkowski poszedł do szpitala. Władze Estonii chciały rozbroić okręt i internować go. Nam się to nie podobało, gdyż wiedzieliśmy, że nie będziemy mogli bić Niemców, walczyć o wolność.
Estończycy przystąpili nawet do rozbrajania „Orła” z torped, dział i maszyn, zaczęliśmy buntować się, ale nie mogliśmy okazywać tego jawnie. W końcu porozumieliśmy się z kapitanem Grudzińskim i postanowiliśmy uciec z Estonii. Każdy przed ucieczka miał powierzone zadania. Ja z kolegą udając, że łowimy ryby w ciągu pół dnia badaliśmy głębokość basenu portowego, aby podczas ucieczki nie osiąść na dnie. Ściśle strzegliśmy tajemnicy. Wreszcie nadszedł czas.
Wrześniowy ranek, godzina trzecia ale nikt z nas już nie spał. Czuwaliśmy cała noc aby wszystko było w najlepszym porządku. W tej chwili włazem dziobowym wyskoczył mat Świebodzki i unieszkodliwił strażnika estońskiego, natomiast mat Olejnik unieszkodliwił strażnika w strażnicy portowej. Później wspólnie odcięliśmy cumy, wygasili prąd odcinając główne druty i pośpiesznie wróciliśmy na statek. Nagle wszystko ożyło. Kapitan Grudziński podał komendę „mała naprzód” i „Orzeł” wolny od stalowych lin zakołysał się na falach portu i ruszył. Przy wychodzeniu z portu nadzialiśmy się na falochron, bo nie dobrze była znana droga wyjścia na morze. Wtedy Estończycy zauważyli ucieczkę i skierowali wszelki ogień na „Orła”, ale nie zdołali nas zgnieść. Wśród ciemnej nocy „Orzeł” znów pełna parą płynął na wolność. Bardzo nas wzruszył moment ponownego założenia na maszt polskiej bandery, pod którą pływaliśmy już do końca.
Trzy tygodnie naszej włóczęgi po Bałtyku spowodowało wyczerpanie paliwa i żywności. Niemcy często patrolowali poszczególne sektory Bałtyku . kapitan Grudziński zdecydował się uciekać do Anglii. W tym celu należało przedrzeć się przez silnie strzeżoną cieśninę Sondu. Drogę utrudniały mielizny i zapory minowe. Wymontowany przez Estończyków zamek do naszego działa nie pozwalał na prowadzenie walki i dlatego musieliśmy kryć się przed wrogiem. Podziwialiśmy Grudzińskiego za jego spryt.
Jednego razu, idąc w nocy na wynurzeniu zauważyliśmy niemiecki konwój. Nie namyślając się wiele kapitan Grudziński rozkazał w zanurzeniu podpłynąć do konwoju. Po podpłynięciu, niezauważeni wyszliśmy z głębi wodnej i płynęliśmy za nimi, na wysokości ostatniego statku. Tak w ogromnym napięciu dotarliśmy do wyspy Salthon, gdzie konwój rozdzielił się. W pewnej chwili statek , za którym płynęliśmy skręcił na Malmo i „Orzeł” został odsłonięty. W tej chwili podpłynęły do nas ścigacze, ale w ciemności wzięły nas za jeden ze statków konwoju i poszły dalej. Wszyscy poczuliśmy ulgę. Był to już październik, noce ciemne i chłodne. Po przeszło trzy miesięcznej tułaczce „Orzeł” spotkał się na morzu z angielskim niszczycielem MS „Valorus”, którego dowódcą był kapitan Smith. Za nim popłynęliśmy do angielskiego portu Roryth. Po remoncie w szkockim porcie Dundee „Orzeł” był znowu gotowy do walki…
W Anglii załoga została częściowo wyokrętowana, między innymi ja. Zszedłem z ORP „Orzeł” na ORP „Wilk”. Przedtem jednak otrzymałem awans podoficerski – mata. Ze mną poszedł na „Wilka” mat Czerwiński i jeszcze kilku kolegów. Było mi ciężko opuścić kolegę – jak nazywaliśmy „Orła” ale rozkaz jest rozkazem i nie ma dyskusji.
Utrzymując pośredni kontakt z załogą „Orła” dowiadywałem się o walkach jakie toczył z niemieckimi gigantycznymi fortecami. Łódź ta wywołała duży popłoch w niemieckich załogach. „orzeł” umiejętnie wykorzystywał sytuację wpadając w sam środek konwoju i strzelał z bliskiej odległości. Władze angielskie za tak śmiałe napady na wroga i udane zadania bojowe odznaczyły dzielną załogę „Orła” Flaga Piracką za waleczność. Jedenasty rejs w jaki wyszedł „Orzeł” był dla niego ostatnim. Nikt nie powrócił.
Piotr Bauer

Pisownia zachowana jaka w art.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

JanW - Konrad to user Grom na forum FOW. Wstaw tam wiadomość to na pewno się odezwie.

Dziwna ta relacja - kupa tam nieścisłości. Kostuch służył w 1939 roku na WILKU, a Grewka był matem. Podobnie Kotecki nie był matem, a bosmanem, natomiast Czerwiński do Anglii przybył na WILKU, a nie ORLE.


Pzdr,
Andrzej
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Crolik. Nieścisłości jest wiele. Marynarz powrócił do Polski w UK w dn. 21-05-1946 [ wiem na podstawie pięknie zachowanego dokumentu wydanego przez Urząd Repatriacyjny ]. Mieszał dalej w Poznaniu. W swoim odręcznie napisanym życiorysie [ brak daty powstania tego dokumentu ] pomija fakt służby na ORP Orzeł we wrześniu 1939r. Może się czegoś obawiał? Natomiast posiadane przez niego fotografie z pokładu okrętu dają znowu wiele do myślenia.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie sądzę, żeby służył na ORLE w okresie wojny. Mam listę załogi z października 1939 roku oraz z maja i czerwca 1940 i na żadnej z nich nie figuruje.
Jeśli istnieje taka możliwość proszę wstaw zdjęcia - może coś da się z nich 'wycisnąć'.


Pzdr,
Andrzej
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie