Skocz do zawartości

Wyprawa


Rekomendowane odpowiedzi

Mierzeja, Bieszczady, Bzura, Dolina Śmierci, Dolny Śląsk ze swoimi tajemnicami - miejsca wręcz kultowe dla każdego poszukiwacza. Tak wielu z nas przez nie się przewinęło i tak wielu jeszcze przewinie, bo są one jak magnes - chociaż przeszukane na wskroś, to ciągle przyciągają. Wizja niezliczonej ilości fantów przyciągnęła i mnie. Te wszystkie klamry, hałery, karabiny, mgiety stały się pożywką dla mojej i kumpli wyobraźni oraz celem w dążeniu do tego, aby odwiedzić chociaż jedno z tych miejsc. Gdy już człowiek nabuzował swą wyobraźnię do granic możliwości, zapadła decyzja: Jedziemy w .......!"
Postanowiliśmy z ferajną, że nasz pierwszy wypad będzie czymś w rodzaju zwiadu, aby zobaczyć co i jak", a przy okazji jak się coś znajdzie, to będzie fajnie. Wyposażeni w wiedzę książkowo - internetową, pełni nadziei na sukces wyruszyliśmy do naszego upragnionego Eldorado. Za cel naszej wyprawy obraliśmy pewien szczyt słynący z ciężkich walk, które się o niego toczyły. Wiecie, jak to jest z miejscami, w których jest się pierwszy raz - a to droga pomylona, a to trudności z odnalezieniem miejscówki. Suma sumarum właściwe miejsce odnaleźliśmy, gdy już trzeba było wracać, coby nas tam ciemności nie zastały. Na szukanie pozostało mało czasu, ale te chwile z wykrywką pokazały, że warto by jeszcze wrócić w to miejsce. Chociaż czuło się pewien niedosyt, bo przecież miały być klamry, bagnety, karabiny ......
Urzekła mnie ta kraina. To życie toczące się jakby wolniej, wspaniałe majestatyczne wzniesienia - jak okiem sięgnąć porośnięte lasem.
- Biorę żonę i wracam tu za tydzień! - powiedziałem do swoich współtowrzyszy - Tu jest przepięknie.
Jak rzekłem, tak zrobiłem. Tydzień po naszym pierwszym wypadzie wyruszyłem znowu - tym razem z tą, na którą zawsze można liczyć, gdy braknie kompanów do wspólnego kopania.
Wyprawę zaplanowaliśmy na dwa dni. Dzień pierwszy to taki klimatyczny objaździk" ze zwiedzaniem wszystkiego, co ciekawe po drodze.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 82
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi

Niedziela przywitała nas niepewną pogodą - zimny wiatr, niskie chmury zwiastowały deszcz. Małżonka miała wątpliwości, czy jest sens ruszać w drogę przy takiej pogodzie. W końcu doszliśmy do wniosku, że co będzie, to będzie i tak po około 2 godzinach dotarliśmy w okolice szczytu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No nareszcie coś innego, a nie tylko te łuski. Przeszedłem paręnaście kroków dalej, a drogę przegrodziło mi spróchniałe zwalone drzewo. Postanowiłem je przeskoczyć i w tym momencie konar zaczął dzwonić. Sygnał mocny i dosyć długi.
- Ki ciort! - pomyślałem.
Objechałem go wokoło dokładnie i okazało się, że coś jest pod nim. Po prostu drzewo coś przywaliło.
- No nareszcie jakiś karabin! - pomyślałem i zacząłem wołać żonę, aby podeszła i uwieczniła aparatem tę chwilę, jak go będę wyciągał...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Potwierdzam to wszystko wina Huka.Nakopie tych klamer, zdjęć nawrzuca, potem człowiek jedzie, okazuje się, że nie tylko klamry, że i góry świetne, że i na Słowacji jest coś do zobaczenia, wszystkiego za jednym razem się nie ogarnie, więc człowiek chce wrócić, czyta, okazuje się, że jeszcze więcej fajnych miejsc.Pojedzie się drugi raz, coś tam się zobaczy, coś tam się wykopie, o dziesięciu innym ciekawych miejscach się człowiek dowie, coś tam dodatkowo przypadkiem usłyszy i znowu zamiast się cieszyć że się wróciło do domu , to się myśli jak tu znowu, za co i kiedy pojechać.Ja to już doszedłem do tego etapu, że mam na oku ziemie i dom za Przemyślem i marzę, żeby go kupić, zwłaszcza, że trochę ludzi poznałem i są to super.

Pozdrowienia dla wszystkich Bieszczado-Przemyślo-Duklo-Słowacko-Ukraińskich fanatyków.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kopanko poszło sprawnie. Ziemia miękka (po ostatnich deszczach), saperka wchodzi jak w masełko, a serduszko bije w rytm jej stukotu! Po chwilach napięcia i emocji w moich spoconych łapskach pojawił się on....
- Ha! Ha! No i gdzie ten karabin? - zaczęła ironicznie żona, gdy to zobaczyła.
- Będzie za chwilę, a jeszcze na dokładkę klamra wyskoczy! Zresztą nie ma co wybrzydzać. W tak przekopanym terenie to i on cieszy!
- Nie marudź! Żartowałam! Powiem szczerze, że gdy zobaczyłam te doły, to pomyślałam, że ty tu nic nie znajdziesz - powiedziała pojednawczo i z uśmiechem na twarzy ruszyła podziwiać piękno przyrody.
Podziękowałem duchowi tego obumarłego drzewa za to, że zachował go dla mnie przed poprzednikami; życzyłem, żeby odrodził się w jakimś pięknym dębie i ruszyłem dalej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie