Skocz do zawartości

Pododdział na zabytkowych rowerach Łucznika


Rekomendowane odpowiedzi

Pododdział na zabytkowych rowerach Łucznika
Karolina Stasiak2010-02-11, ostatnia aktualizacja 2010-02-11 17:15

Biorą udział w inscenizacjach bitew z czasów II wojny światowej, prezentowali się na głównych uroczystościach Święta Niepodległości w Warszawie, a pod koniec lutego jadą na ogólnopolskie VI Targi Rowery 2010". Radomski pododdział kolarzy na zabytkowych rowerach Łucznika zdobywa uznanie w kraju

Formacja wchodzi w skład Stowarzyszenia Żołnierzy 11. Pułku Ułanów Legionowych i ich Rodzin im. Marszałka Edwarda Śmigłego-Rydza. Jego członkowie nie mieli w planach tworzenia pododdziału kolarskiego, inicjatywa pojawiła się zupełnie spontanicznie.

- W 2008 r., przeglądając Allegro, zauważyłem w dziale owery zabytkowe", że ktoś sprzedaje za 50 zł jeżdżącą radomkę", w tym 45 zł to koszty przesyłki - opowiada Paweł Łuk-Murawski, dowódca grupy. - Mój syn i małżonka mieli już jednoślady. Pomyślałem, że kupię sobie taki stary rower, z 1949 r., własnym sumptem go odmaluję i będę nim jeździł na działkę lub po osiedlu - dodaje.

Od tego tego jednego roweru się zaczęło, a potem lawinowo pojawiły się kolejne zabytkowe bicykle. Głównie przynosili je znajomi. Część z nich wyprodukowano w Radomiu w Fabryce Broni w latach 1929-1939. Niektóre były w tak złym stanie, że praktycznie nadawały się jedynie na złom. Przywrócenie im sprawności technicznej nie było sprawą łatwą. Części bądź nawet całe kolejne jednoślady udawało się pozyskiwać od mieszkańców okolic Radomia za niewielkie kwoty.

Ile kosztuje renowacja roweru sprzed II wojny światowej? - Za wymalowanie i wypiaskowanie trzeba zapłacić 200 zł, zrobienie kół to koszt około 100-150 zł. Części zaś są w bardzo różnych cenach, np. lampki nie należą do najtańszych. Znajdowałem je na portalach aukcyjnych, giełdach staroci - opowiada Łuk-Murawski. - W Fabryce Broni dorobiono mi wieszaki do karabinów, a znajomi pomagali skompletować bagażniki wojskowe czy uchwyty pod granatnik. Te rzeczy nie są jednak do wycenienia - dodaje

Obecnie na stanie pododdziału kolarzy jest siedem rowerów. Najstarszy egzemplarz, na którym porusza się dowódca grupy, pochodzi z 1929 lub 1930 r. i posiada numer seryjny 9613. Jest to pojazd z pierwszej fazy produkcji. Wieku najmłodszego z numerem ramy 187989 nie można określić.

Jeden z pojazdów jest stricte wojskowy z większością oryginalnych części. Pozostałe to produkowane w latach 1936-1939 w Fabryce Broni jednoślady turystyczne czy sportowe. - Podczas wojny obronnej we wrześniu 1939 r. policja na potrzeby wojska rekwirowała rowery cywilne. Na potrzeby inscenizacji historycznych my także je zmobilizowaliśmy - żartuje Łuk-Murawski. - Cykliści to trochę zapomniana część historii Wojska Polskiego, a formacje kolarzy istniały we wszystkich armiach świata - dodaje.

Radomski pododdział brał udział w rekonstrukcjach bitew w Ostrołęce, Tomaszowie Mazowieckim, Modlinie i Radomiu. Kolarze uczestniczyli również w ubiegłym roku w centralnych uroczystościach Święta Niepodległości w Warszawie. 26-28 lutego wezmą zaś udział w VI Targach Rowery 2010" w stołecznej hali Expo XXI.

- Do udziału zaproszono nas ze względu na posiadanie dość oryginalnych pojazdów. Wszystkie nasze rowery są kompletnie wyposażone i przystosowane do przewożenia sprzętu wojskowego. W czasie imprezy pokażemy najbardziej reprezentatywne modele przeznaczone dla potrzeb kawalerii oraz pojazd cywilny zmobilizowany do wojska - opowiada Łuk-Murawski.

Patronat nad wyjazdem cyklistów objął starosta powiatu radomskiego. W wyjazd włączyła się też Fabryka Broni, fundując dla organizatorów targów repliki pistoletu VIS, w tym jedną z nich specjalnie dla legendy polskiego kolarstwa Czesława Langa.

- Możemy się naszymi rowerami w Polsce pochwalić. Podobne formacje istnieją w kraju, ale tylko my poruszamy się na rowerach Łucznika - mówi Łuk-Murawski.

http://radom.gazeta.pl/radom/1,35219,7551765,Pododdzial_na_zabytkowych_rowerach_Lucznika.html
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 50
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Trochę się interesuje rowerami wojskowymi, szczególnie niemieckimi i z przykrościa muszę stwierdzić, że rower widoczny na zdjęciu w prezentowanym artykule zdradza wszelkie cechy Truppenfahrradu Wehrmachtu- siodło, lampa (bosch albo nirona) i bagażnik (ani chybi pallas)pochodzą od niemickiego roweru wojskowego z czasów II WŚ. Nie wspomnę już o malowaniu...
Ładnie to tak wciskać ciemnotę?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też się interesuję rowerami w WP ale ja dla odmiany bardziej zauważam cechy, które posiadały PWU wz35, a które tu autorzy rekonstrukcji najwyrazniej zauważyli i
za-sto-so-wa-li.
Można zobczyc, pomacać, dryń, dryń... przejechać się...

Pierwsze wrazenie gdy te rowery zobaczyłem było mieszanką zaskoczenia i radości.

Jak w większości rekonstrukcji jest co poprawiać, ale patrze na te rowery z uznaniem.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taak - Mosin istotnie powinien mieć skórzany pas i inną muszkę...

Co do reszty, to byłbym ostrożniejszy w krytyce.
Lampki - chyba jest ich trochę za dużo - na zdjęciach z epoki występują rzadziej. Czy był jednolity typ polskiej wojskowej lampki rowerowej - wątpię. W ogóle wyposażenie kolarskie zbyt jednorodne nie było - przykładowo na zdjęciach z zajęcia Zaolzia widać jadące obok siebie różne typy rowerów.
Wracając do lampek - Czesław Liszewski, oficer 11 szwadronu kolarzy Suwalskiej BK wspomina pod datą 7 września: /.../ Znajomi żandarmi /.../ pomogli mi w wyszukaniu i zakupieniu sprzętu kolarskiego. Kupiłem sto latarek elektrycznych, kilka siodełek, opon i różnych drobiazgów /.../". Sądzę, że były to wszystkie lampki ze sklepu, a typ był nieistotny.

Kolejny zarzut - siodełko. Wydaje mi się ono identyczne, jak na ogromnej liczbie zdjęć przedwojennych polskich rowerów i nie dostrzegam w nim żadnych cech charakterystycznych wyłącznie dla siodełek niemieckich, ale może o czymś nie wiem.

Bagażnik - istotnie znany z regulaminów polski wojskowy bagażnik rowerowy miał jeszcze dwa przednie wsporniki - i takie ma chyba bagażnik trzeciego roweru z omawianego zdjęcia. Jednak i takie bagażniki, jak ten na pierwszym planie, występowały - co nawet na zdjęciach z tego forum można sprawdzić. Pozwolę sobie jeszcze raz zacytować Czesława Liszewskiego: /.../ rowery już stoją przed magazynem i błyszczą w słońcu, wszystkie nowe i niezłych marek. Maja tylko jedną wadę, brakuje im bagażników. Chłopcy przytraczają płaszcze i koce, jak mogą. Później, gdy zakupimy bagażniki, ustali się jednolity sposób troczenia".

Żeby nie było wątpliwości, znam zasadę odtwarzania reguły, nie wyjątku. Jednak gdy chodzi o polskie wojskowe rowery z 1939 roku odnoszę wrażenie, że akurat w tym przypadku regułą była różnorodność :-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrząc na zdjęcie w artykule mogę powiedzieć tylko , że pierwszy rower to na pewno nie wz.35. Tak na pierwszy rzut oka ma min. inna przekładnię (powinna buć taka jak na zdjęciu reklamowym) i siodełko powinno być firmy EMKAS (zamiast sztabika druty,sprężyny resorujące ze skręconego drutu). Łucznik wz.35 miał także inne mocowanie błotników (pręty mocujące błotnik były na końcu gwintowane, dzięki czemu można było regulować odległość błotnika od koła).
Wypowiadam się tylko o rowerze na pierwszym planie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Darda a masz w domu jakąkolwiek część roweru z czasów wojny?
Pytam bo Twoja wypowiedź sugeruje że chyba nie...

Jednak i takie bagażniki, jak ten na pierwszym planie, występowały - co nawet na zdjęciach z tego forum można sprawdzić"- owszem, w temacie Truppenfahrrad". Ten bagażnik jest po podramowej skrzynce na amunicję najbardziej charakterystyczny element Truppenfahrradu.

A kolor malowania? Co to jest? Polskie khaki :)? Tak się składa że różne indywidua myślą że Niemcy malowali swoje rowery w kamuflaż (a one raczej były w czarnym półmacie) i pacykują je na piaskowy, dunkel grun lub nawet w malowanie kamuflażowe jak czołgi i transportery (sic!). Te rowery to nic innego jak asekuracyjne wykorzystanie rowerów obionych" na Wehrmacht w rekonstrukcji polskiej armii. Wykorzystując fakt, że mało kto wie jak wyglądały rowery wojskowe w czasach II Wojny chłopaki próbują przemycić swoją fuszerkę.
Jedyny zgodny element wrześniowy to te repliki montaży do broni, ale to trochę za mało,żeby mówić że to polski wz 35...
Nie ma czego bronić fuszerka jest tak oczywista, że bije po oczach jak ten Mosiek"
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czy ja gdziekolwiek napisałem, że rower z pierwszego planu to wz.35 lub jego replika???

Napisałem, i podtrzymuję, że ten rower pasuje do rekonstrukcji oddziału polskich kolarzy z 1939 roku. Podkreślałem też, i cytatami ze wspomnień osoby raczej dobrze zorientowałem udowadniałem, że w oddziałach tych nie było jednolitego sprzętu, i że np. bagażniki i lampki bywały dokupywane w trakcie mobilizacji lub już w czasie wojny.

Czy ten bagażnik jest po podramowej skrzynce na amunicję Truppenfahrradu" nie będę się zakładał - przy okazji chłopaków z Radomia zapytam skąd go wzięli. Moim zdaniem podobny jest również choćby do tego: https://forum.odkrywca.pl/uploads/forum_old/photos/picsforum24/1_copy447.jpg

A części przedwojennych rowerów, jakby dobrze w mojej rupieciarni poszukać, pewnie by też się znalazły :-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawda jest taka , że do rekonstrukcji polskiego kolarza nadaje się chyba każdy rower dostępny wtedy na rynku. W oddziałach, które posiadały rowery przed wybuchem wojny można jeszcze mówić o jednolitości. Oczywiście jednolitości w ramach pododdziału. Natomiast mobilizacja objęła zapewne wszystko co jeździło. Znajomy ojca, opowiadał , że dostali z rekwizycji rowery niemieckie. Jemu trafiła się damka firmy Wanderer.

Darda-nigdzie nie napisałeś, że rower z pierwszego planu to wz.35 :))
To były moje spostrzeżenia na temat tego roweru.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy Wy niczego nie rozumiecie? Ten bagażnik nie jest po podramowej skrzynce" jak błędnie zrozumiał Darda tylko jest to najbardziej typowy bagażnik od niemieckiego roweru wojskowego i żaden inny rower takiego nie miał, podobnie jak żaden inny rower nie miał skrzynki podramowej na amunicję.
Jeślibyś kiedykolwiek drogi Dardo widział, albo interesował się takimi rowerami wiedziałbyś o tym a nie pisał, że musisz to sprawdzić".

Owszem, niemal każdy przedwojenny rower nadaje się do rekonstrukcji polskiego roweru wojskowego.

Z jednym malutkim wyjatkiem...

Oprócz niemieckiego Truppenfahrradu, który tutaj zaprezentowano Mam nadzieję że nie muszę tłumaczyć dlaczego...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drogi R51 - sam widzisz, jakie znaczenie ma interpunkcja dla czytelności przekazu :-)

Cieszę się, że nie jest to jakiś dziwny agażnik po skrzynce" ale wyjaśnij proszę, jakie to widoczne na zdjęciu unikalne cechy pozwalają go JEDNOZNACZNIE jako bagażnik Truppenfahrrada" zidentyfikować?

Pytam bez ironii - rzeczywiście głównie nieco cięższymi pojazdami się interesuję, więc ciekaw jestem.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czy może umiemy zauważyc widelec przedni typu angielskiego? Jedna z najistotniejszych cech konstrukcyjnych rowerow prdukowanych przed wojną w Polsce.
Niemcy tego rozwiaznia nie stosowali.Ani nie stoswano go w produkcjach powojennych.
Czy umiemy zauwazyc motylki do montowania kół?
Czy widzimy czernione czesci metalowe?

Ktos powie phi...drobiazgi... - ale one są tu obecne.
Gdy ich nie ma, od polskiego" roweru zazwyczaj odwracam głowę.
Tu patrzę z zaintersowaniem i ciekaw jestem dalszego efektu rozwoju tej grupy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz będą mnie przepytywali, może spytacie się tych cwaniaczków skąd nar...ali te swoje?
Najbardziej charakterystyczne i rzucające się w oczy jest:

1.) Ramowa konstrukcja wykonana ze stalowych płaskowników nitowanych ze sobą
2.) Na dłuższym boku dwa otwory do przewleczenia rzemieni, świetnie widoczne, bo wykorzystane przez naszych showmenów
3.) Charakterystyczny docisk śruby mocującej

Cały ten rower, o którym mowa, to skundlony Truppenfahrrad- piszę skundlony" bo brak mu kierownicy Expresswerke"- jego cechy rozpoznawczej, ale jest to naciężej dostępna część i większość osób odtwarzających" takie rowery zadowala się normalną kierownicą, nie zaś tą wyposażoną w szybkozłączkę, licząc na to, że i tak nikt tego nie zauważy. Ja zauważam, ale z reguły milczę.
Tym razem miarka się przebrała- tego już za wiele, żeby pomalowane na piaskowo, pokundlone Truppenfahrrady udawały rowery Wojska Polskiego II RP. To po prostu bezczelność wciskać taki kit widzom. Na dodatek nasi bohaterowie znajdują sobie szybko obrońcó, z których żaden nie ma pojęcia o rowerach wojskowych...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż - człowiek całe życie się uczy.

Nie wiedziałem, że jedynie Niemcy robili bagażniki z płaskownika, w którym otwory na rzemienie troczące wycinali... Dla mnie cechą charakterystyczna typowego niemieckiego bagażnika wojskowego było mocowanie jego wsporników do ramy powyżej osi, ale nie pretenduję do roli znawcy i eksperta i mylić się mogę.

Nie chce mi się ciągnąć dalej tej dyskusji, bo poziom emocji zaczyna się robić zadziwiająco wysoki, i do mojego dzisiejszego nastroju nie pasuje :-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie