Skocz do zawartości

Myślę, że cieawy temat - ... 1939


Rekomendowane odpowiedzi

Witam!

Chciałbym rozpocząć dyskusję dotyczącą obrony Westerplatte w 1939 roku. Jak myślicie, czy Sucharskiemu należały się pochwały, czy to raczej Dąbrowski jest odpowiedzialny za siedmiodniową obronę?

Bartekl23
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 940
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Myślę, że trudno o tym dyskutować, bo czy wiemy w końcu jak to wszystko naprawdę wyglądało?
Raczej nie ma wątpliwości co do załamań Majora i uporu trójcy Kuba (Dąbrowski) + Żaba (Grodecki) + Mały (Kręgielski), ale rozbieżności dotyczą skali tych rozbieżności - jedni mówią o różnicy zdań, a inni o przywiązywaniu pasami do łóżka...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

sorry za lapsus słowny - winno być:
Rozbieżności dotyczą skali owej różnicy zdań i stopnia podziału dowodzenia między Sucharskiego a Dąbrowskiego".

Są w zasadzie 2 wersje:
- Sucharski przeżywał załamania, Dąbrowski wtedy trzymał w garści
- Sucharski kompletnie spanikował, dowodził tylko Dąbrowski
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bolek, szeregowi nie mogli niestety wydawać rozkazów oficerom, co najwyżej wpływać na ich morale. Co się z tym wiąże kadra of. to widząc dalej mogli podtrzymywać obronę. A Sucharskiemu odwaliło to go resszta oficerów trzymała krótko. Tak, że ten tydzień to zasługa dobrych" oficerów jak i zwykłych szeregowych żołnierzy. Tak sądzę. Jedno bez drugiego nic nie zdziała w słusznej sprawie a taka była.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pamietam ze kiedys czytałem jakas recenzje i była w niej mowa ze Sucharski miał po wojnie opowiedziec cała historie o Westerplatte i przyznac tyiumf Dąbrowskemu ale niestety nie doszło do tego poniewaz jak wiemy Sucharski zmarł zaraz po wojnie we Włoszech
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy okazji polecam książkę Janusza Roszko W-tte broni się jeszcze".
Jest to świetnie ujęta (z w miarę umiarkowanym zaznaczeniem słabości Majora) zbeletryzowana historia W-tte - obrony i okresu krótko przed nią. Czyta się doskonale, nie to co jakieś tam polemiki i wylewanie pomyj. Szczerze polecam.

Zagadka:
Panowie, kto był najlepszym strzelcem ckm na W-tte? (przedtem wygrywał zawody, stąd przydział na W-tte). Te nazwiska warto znać...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozbieżności zawsze pozostaną - Swoja drogą, ilu jeszcze żyje westerplattczyków? I to nie z bezpośredniego otoczenia sztabu - dowódcy. Możemy się teraz podzielić na dwa obozy i polemizować. Swoją drogą gdzieś wyczytałem, że nie wszyscy ohatersko" polegli na W. padli od kul wroga, (dezerterzy - czy szok, panika na polu walki), ktoś musiał trzymać dyscyplinę. Pytanie czy nie groziło to mjr. Sucharskiemu? Jest wiele aspektów, wątpliwości w temacie obrony W. i roli poszczególnych oficerów i żołnierzy.

pzdr woyta
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kazdemu powaznie zajmujacemu sie historia powinno zalezec na dojsciu do rzeczywistego przebiegu wydarzen. Kwestia sporna jest czy obecnie w ogole jest to mozliwe?
W ocenie jakichkolwiek faktow tyle jest prawd ile swiadkow wydarzen - trudno wyluskac przebieg zajsc, ktory zadowolil by wszystkich. Ale probowac trzeba - wrogiem prawdy jest milczenie...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez lata jako kontrargumenty podawano relacje por. Pająka, który choć ciężko ranny w pierwszych godzinach walki, to z tego co pamiętał" jednoznacznie wskazywał na Sucharskiego jako dowodzącego obroną przez 7 dni. Niedawno wyszła na jaw taśma z nagraniem relacji Pająka z lat 80-tych, gdzie wskazał na Kubę" Dąbrowskiego jako dowódcę obrony WST. Podobnie jako kontrargument wysuwano brak relacji kpt. Słabego. Ale jak się okazało relację jednak zostawił (gen. Stopińskiemu) zanim zakatowało go UB (był w tedy w WiN w stopniu majora).

Co do zasług strzelców (o czym pisze Bolas) to trzeba podkrelić, że ich doskonałe wyszkolenie bojowe było w dużej mierze zasługą kpt. Dąbrowskiego, który był za to odpowiedzialny i doskonale się z tego wywiązał. Nie można też pominąć faktu, że do załogi WST dobierano wyjątkowych żołnierzy, często po dodatkowych kursach, jak i z osiągnieciami w dziedzinie wojskowej (jak wspomniany Bieniasz, czy Baran). O ideologii też nie zapomniano i dlatego nie kierowano na WST nikogo z poglądami lewicowymi.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaś co do śp. Roszki i jego książki, to najciekawsze jest w tej książce to co Roszko w ostatniej chwili przed drukiem usunął. Brakuje 20 stron, które bardzo dokładnie opisywały moment załamania komendanta, jak i przejęcie dowodzenia przez Dąbrowskiego. Nie do końca wydaje się dziś pewne jak zginął (kto go zastrzelił) kpr. Gębura, który zawieszał białą flagę na dachu koszar, nie był to raczej Dąbrowski, jak opisuje to Roszko.
Zatorski prawdopodobnie został zastrzelony przez kogoś z obsady Fortu" (za co?), a 4 żołnierzy zostało zastrzelonych przy Wartwoni Nr 4 prawdopodobnie 2 września po nalocie, kiedy odmówili dalszej walki (kto wykonał wyrok"?; kpr. Goryl i jego żołnierze?).

Istotnym dla całokształtu sprawy Sucharski vs. Dąbrowski jest sprawa szkolenia i przejścia kursów przez Sucharskiego w II Oddziale SG WP gdzie jego instruktorem był ppłk. Sobociński, późniejszy szef Wydziału Wojskowego Komisariatu Generalnego w Wolnym Mieście Gdańsku i przełożony Sucharskiego (zarazem odpowiedzialny za placówkę wywiadu w Wolnym Mieście Gdańsku), który go na te stanowisko wyznaczył. Zadziałała tu po prostu znajomość Sucharskiego z Sobocińskim, jego szkolenie w II Oddziale, to oczywiste, a nie żadne nadzwyczajne zdolności (wojskowe) Sucharskiego o czym się cały czas pisze. Trzeba pamiętać, że w okresie 1938-1939 bardzo wzrosła pozycja W. M. Gdańska, jako bazy wypadowej dla Abwehry na tereny północne II RP. Oddział II był wyjątkowo uczulony na sytuację w Gdańsku po tzw. aferze Piątka i Urbaniaka w 1926 r., czy choćby sprawie z ppor. Śniechowskim, którego za współpracę z gdańską placówką Abwehry aresztowano w 1935 r. Tak więc nie zdolności wojskowe Sucharskiego, czy jego wytrzymałość psychiczna miała znaczenie przy jego wyborze na stanowisko komendanta Składnicy, a współpraca z Oddziałem II.

Szkoda, bo po odejściu mjr. Fabiszewskiego to kpt. Dąbrowski powinien zostać Komendantem WST. Obrona Westerplatte miałaby wtedy zupełnie inny wymiar i charakter.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam kiepski dostęp do netu, stąd trochę się rozwlekam pisząc te posty. Coś jeszcze od siebie dopiszę, co moim zdaniem pogrąża całkowicie Sucharskiego jako dowódcę.

Moim zdaniem Sucharski nie był psychicznie zdolny do dowodzenia obroną WST i chciał poddać Westerplatte już pierwszego dnia wojny po zaledwie 12 godzinach (zgodnie z rozkazem co prawda, ale w myśl chłopskiej zasady świenie wygonić tylko do miedzy"). Sucharski był wyjątkowo słabym dowódcą mimo, że dostał VM za ohaterskie czyny" w wojnie z bolszewikami. Na Westerplatte spanikował i kazał spalić Książkę Szyfrowanych Depesz i Książkę Sygnałową Floty Polskiej, przez co do końca obrony Westerplatte polska placówka nie miała łączności z Dowództwem Marynarki Wojennej (w Helu) tzn. mogła nadawać otwartym tekstem, ale Hel na nie nie odpowiadał. Mało tego: Sucharski nie dopilnował wykonania tego rozkazu i lekko tylko nadpalona Książka Szyfrowanych Depesz i Książka Sygnałowa Floty Polskiej wpadły 7 września w ręce Niemców. Doprowadziło to do tego, że poważnie narażone zostały okręty Marynarki Wojennej i polskie oddziały broniące się na Oksywiu i Półwyspie Helskim. Za to tylko Sucharski powinien się znaleźć przed sądem wojennym, a nie na panteonie polskich bohaterów wojennych.

Kapitan Raginis broniąc pozycji k. Wizny miał na tyle honoru, że popełnił przed kapitulacją samobójstwo. Samobójstwo chciał popełnić i kpt. Dąbrowski, jak prawdziwy dowódca obrony Westerplatte, w ostatniej chwili odwiódł go od tego por. Grodecki zabierając mu pistolet. Podobnie chciało postąpić wielu żołnierzy na Westerplatte. Oni mieli jeszcze honor. Mieli też odwagę walczyć dalej, bo tak ich uczono, że walczy się do ostatka i do wyczerpania ostatnich możliwości.
Tak jak odpowiedział 5 października Niemcom gen. Kleeberg, kiedy się go spytali po kapitulacji, po co był ten ostatni atak, kiedy już i tak całą Polska się poddała? Odpowiedział, że tak mu nakazywał honor żołnierski. Tego honoru zabrakło Sucharskiemu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Honor żołnierski to sprawa ogromnie ważna. Niemniej nie można oczekiwać od poddających się dowódców popełniania samobójstw. Czy oficerowie z Warszawy, Modlina czy pod Bzurą mieli sobie wszyscy strzelić w głowę? To do niczego sensownego nie prowadzi.
Natomiast polecenie spalenia wszystkich dokumentów 1 IX była jak najbardziej słuszna. Nikt wtedy nawet nie marzył, że WST utrzyma się przez tydzień. Niemcy mogli ją zdobyć po paru godzinach. To było teoretycznie wykonalne i zgodne z zasadami sztuki wojennej. Dlatego dokumenty należało spalić.
A to, że uczyniono to partacko, to inna sprawa. Podobnie jak słabość Sucharskiego. Nie był może najlepszym oficerem na tym stanowisku, ale nie demonizujmy tego człowieka. To był żołnierz, który wiedział, iż dowodzi obroną samotnego stanowiska w mieście wroga. Całkowicie otoczony. Przeciwnik miał ogromną przewagę (działa 280mm...). Pamiętajmy, że gdyby Niemcy zaatakowali z głową i mniejszą pewnością siebie, od razu rzucając stosowne wsparcie broni ciężkiej (lądowej i lotniczej), to WST mogłaby zostać zdobyta znacznie wcześniej. I to pomimo naszych niespodzianek czy fanatyzmu załogi.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Załamać się ma prawo każdy żołnierz, nawet generał. Ale za sianie paniki i defetyzmu, namawianie do poddania się żołnierzy w koszarach w chwili, kiedy chcieli walczyć dalej? Na spalenie dokumentów było wystarczająco dużo czasu nawet przy dużym natarciu Niemców. Zanim przeszliby przez pierścień obrony i dotarli do koszar minęłoby parę chwil, nawet jeśli wartownie poddałyby się bez walki. Nie takie rzeczy niszczono na wojnie.

A żałosna wypowiedź Sucharskiego na pytanie Niemców „dlaczego się poddał”? „Zaniechałem oporu, ponieważ moja załoga w wyniku ostrzału z pancernika 1 września i nalotu 2 września, a także z powodu strat, szczególnie moralnie, ucierpiała w dniu dzisiejszym”. Wypowiedź wyjątkowo niegodna dowódcy, żałosna i kłamliwa. Płaskotorowy ogień z pancernika nie wyrządził załodze w przeciągu 7 dni większych szkód, jedynie nalot spowodował znaczne straty, ale załoga otrząsnęła się i walczyła dalej (poza dowódcą i jeszcze paru podobnie jak on słabszymi psychicznie żołnierzami). 7 września załoga Składnicy była gotowa stawiać dalej opór przeciwnikowi. O rzekomym braku amunicji i żywności to już nie będę pisał, każdy już chyba wie, że żywności i amunicji było jeszcze wystarczająco dużo.
Jak długo się broniło Westerplatte tak długo Schleswig" oraz niemieckie jednostki, jak SS-Heimwehr Danzig", SS-Wachsturmbann Eimann, Landespolizei, kompania szturmowa marynarki wojennej, baterie haubic i inne użyte przeciwko Westerplatte jednostki niemieckie musiały pozostać w Gdańsku. Schleswig" co prawda ostrzeliwał polskie pozycje pod Gdynią z Gdańska, ale nie był tak aktywny jak po kapitulacji Westerplatte.

Gdyby Westerplatte poddało się tak jak chciał Sucharski po 12 godzinach lub 2 września to Niemcy błyskawicznie przerzuciliby swoich żołnierzy do Gdyni, a później na pozycje pod Kuźnicą i Jastarnią, tak jak zrobili to dopiero po kapitulacji Składnicy. Zaledwie nieco ponad 200 żołnierzy WST angażowało niewspółmiernie wielkie (szesnastokrotnie większe) siły niemieckie odciążając w znacznym stopniu inne odcinki frontu na Wybrzeżu. Na podobnej zasadzie jak pisze się i mówi, że dalsza obrona Westerplatte nie miała sensu, to można sobie zadać pytanie po co bronił się Hel do 2 października?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydaje się, iż trudno obecnie podtrzymać tezę o dowodzeniu obroną przez mjr. Sucharskiego. Zbyt wiele relacji świadczy na korzyść kpt. Dąbrowskiego.
Ps. Nie jest miłe jezeli wezmie się pod uwagę, że na 15 poległych obronców 6 zginęło z polskich rąk.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szanowny Wachmistrzu. O obronie Westerplatte piszesz taką pewnością siebie, jakbyś był naocznym świadkiem wszystkich wydarzeń. Majora Sucharskiego oceniasz z bezwzględnością usprawiedliwioną jedynie własnym, osobistym doświadczeniem z dowodzenia (i to na stanowisku wyższym niż podoficerskie) w warunkach, w których TWOI podwładni wykonując TWOJE rozkazy ponosili PRAWDZIWE ryzyko. Czy rzeczywiście masz takie doświadczenie? Bo jeśli nie, to pasja z jaką opluwasz Sucharskiego jest nieco nie na miejscu.
Decyzja o zaprzestaniu walki jest zawsze bardzo trudna, są jednak sytuacje w których podjąć ją trzeba. Tak się jednak jakoś dziwnie składa, że chyba wszystkie decyzje o kapitulacji w historii – niezależnie od tego kto, kiedy i gdzie je podejmował, zawsze spotykały się ze sprzeciwem części niższej kadry i żołnierzy. Zawsze ktoś był przekonany, że można było jeszcze wytrzymać, że nie wykorzystano wszystkich możliwości, że dowodzący zdradzili. I niekiedy ci krytycy mają rację - łatwo ją zwłaszcza przyznać po latach, po beznamiętnej analizie wszystkich dostępnych danych, siedząc w wygodnym i bezpiecznym fotelu, nie ponosząc ŻADNEJ odpowiedziałności za życie i zdrowie swoich podwładnych.
Wracając do kapitulacji Westerplatte. Jeśli rzeczywiście major Sucharski bez przerwy histeryzował i nie miał żadnego wpływu na dowodzenie to dziwne jest, że prawdziwi dowódcy, którzy przecież, jak wynika z Twoich publikacjach trzymali Sucharskiego de facto w areszcie, jego decyzji o kapitulacji się podporządkowali? Skoro jednak to zrobili (a przecież zrobili!), to musieli do końca dostrzegać w Sucharskim autorytet, któremu mimo odrębnych własnych poglądów, się podporządkowywali. I wybacz, nie uwierzę, że rozhisteryzowany defetysta, na dodatek odsunięty od dowodzenia, mógł zachować autorytet u przedwojennego oficera, nawet niższego stopniem.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ładnych naście lat temu w ramach harcerskiego Alertu, prywatnie rozmawiałem z jednym z żołnierzy biorących udział w obronie składnicy. Nazwisko chyba Kaczanowski imienia już niestety nie pamiętam. Opowiadał o różnych dziwnych kolejach swojego losu i przypadkach. Słowem jednak nie wspomniał, aby S. nie dowodził.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam pytania do Wachmistrza -->

1. Jak ocenia się obecnie - na ile na decyzję o poddaniu się wpłynęło trafienie dwójki"? Czy istniała świadomość tego faktu w momencie podjęcia decyzji o kapitulacji, czy też nie? Czy było to trafienie eliminujące ten punkt z dalszej walki (na fotce wygląda poważnie)?

2. Teza o wspomnianych samosądach - na ile broni się ona w świetle wspomnień rozrzuconych po kraju (i nie tylko) weteranów zebranych przez S.G.? Czy ich opisy śmierci rzekomo straconych kolegów są np. niespójne, co wskazywałoby na tuszowanie tych zajść?

3. Józef Dulęba - przeżył czy nie? Do kogo należy grób NN" na cmentarzu na Zaspie (nota bene za moimi oknami)?

pozdrawiam,
M.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacznę od końca, czyli odpowiedź dla Beaviso:

a. Zniszczenie dwójki" było całkowitym wyeliminowaniem jej z walki, co potwierdza zdjęcie. Szczęśliwie ocalała cała obsada, która schroniła się w czasie ostrzału w kabinie bojowej. Ostrzał dwójki" był obserwowany z koszar m.in. przez Sucharskiego, który po bezpośrednim trafieniu w ta wartownia podjął ostatecznie decyzję o kapitulacji. Ponieważ od 5 września był on niejako uwolniony" z aresztu" w izolatce, w czasie zwołanej przez niego drugiej odprawy Dąbrowski sprzeciwił się jego woli poddania się. Podjęto decyzję o tym, że kapitulacja nastąpi wtedy, kiedy zostanie poważnie naruszony system obronny WST. Czy było nim zniszczenie dwójki". W pewnym stopniu tak, bo ta wartownia blokowała kanał portowy. Ale znowuż zniszczenie piątki" zostało błyskawicznie załatane przez Dąbrowskiego po przejęciu dowodzenia nad obroną (jako kolejny oficer w łańcuchu dowodzenia) przez dwie placówki z cekaemami (jedna przy ruinie piątki" - plut. Baran, a druga między piątką" a czwórką" - plut. Bieniasz). Podobnie chciał postąpić po zniszczeniu II", ale Sucharski już nikogo nie słuchał. Dąbrowski jako zdycyplinowany ofcier nie mógł się już przeciwstawić przełożonemu, który już jako tako doszedł do siebie.

b. W relacjach obrońców jest bardzo wiele nieścisłości. Zacząć można od relacji Ciereszki, którego relacja nie znalazła się w monumentalnym dziele Flisowskiego. Co innego spisał na potrzeby archiwum MON, co innego mówił Górniakowskiej o śmierci kpr. Kowalczyka (ranny został porzucony na polu walki 100 metrów od Wartowni Nr 1). Mylne relacje co do miejsca i daty śmierci dotyczą m.in. leg. Krzaka. Poza tym nie wiadomo ile dokładnie było osób w piątce" kiedy dostała trafienie bombą. Wśród rzekomo tam zabitych jest kpr. Gębura, który zginął w nieznanych okolicznościach na dachu koszar w chwili kiedy wywiesił tam białą flagę. Z 219 ludzi załogi WST nadal o 7 nic nie wiadomo.

c. leg. Dulęba - nie wiadomo kiedy i jak został ranny (jeśli został ranny). Jest tym jednym z 7 żołnierzy, których los jest nieznany. Groby NN żołnierzy Westerplatte należą do tych żołnierzy, których ciał nie rozpoznano po wydobyciu ich przez Niemców z wartowni nr 5.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpowiedź dla Darda:

Pozwól, że napiszę, iż o obronie Westerplatte wiem trochę więcej niż przeciętny historyk. Osobą Sucharskiego byłem zafascynowany od dziecka, jak zresztą większość dzieciaków w tamtym okresie, czyli lata sześćdziesiąte i siedemdziesiąte (dzieci wojny - nie było tygodnia żeby w telewizji nie leciał jakiś film wojenny). Jednak w 1979 roku czar prysł. Nieżyjący już mat Bartoszak bardzo szybko rozwiał legendę, mówiąc krótko i wprost żebym się tak nie fascynował Sucharskim, bo to nie on jest prawdziwym bohaterem i dowódcą. Był to czas, kiedy z matem Bartoszakiem i trzema innymi obrońcami można się było spotkać na wartowni nr 1, gdzie byli przewodnikami. A Westerplatte mam za oknem od dziecka, więc raczej byłem i jestem tam częstym gościem.

Nie opluwam Sucharskiego, a krytykuję go za jego postawę po wojnie. Bo jak wspomniałem każdy żołnierz ma prawo się załamać. Ale musi się też do tego przyznać. Sucharski tego nie zrobił, choć miał okazję zrobić to spowiadając się" Wańkowiczowi we Włoszech. Mało tego, że zataił swoją postawę w czasie obrony, to w relacji Wańkowiczowi ani razu nie wymienił Dąbrowskiego. O czym to świadczy?

A scena z hotelu Continental, o której relacjonował por. Kręgielski? Kręgielski w ciekawy" sposób opisuje Sucharskiego. Poniższy fragment jego relacji nie znalazł się nawet w książce Borowiaka:
Stanowisko koemndanta Westerplatte przynosiło b. duże korzyści majątkowe i dlatego łatwo wypełniły się (Sucharskiemu) 2 książeczki po 10000zł. Był to typ ciułacza". Resztę można choćby u wspomnianego Borowiaka przeczytać.

Sucharski był w areszcie do 5 września. Do tego czasu Sucharski był zmęczony", spał" albo wydawał się być nieobecny" jak relacjonują obrońcy. Wszystkie meldunki składano Dąbrowskiemu, wszystkie rozkazy wychodziły od Dąbrowskiego. Po zwolnieniu z aresztu" Sucharski chodził po koszarach i namawiał podoficerów do poddania się. Zwołał też dwie narady, gdzie na jedną z nich nie został zaproszony Dąbrowski, było nie było jego zastępca. O czym to świadczy?

Po wojnie postawę Sucharskiego krytykowało wielu podoficerów. Szeregowi żołnierze jeśli znali prawdę, a w większości nie (bo skąd, jak byli na oddalonych placówkach), to po wojnie milczeli, bo nie chcieli niszczyć oficjalnej legendy propagowanej przez PRL (Sucharski, syn prostego szewca ze wsi Gręboszów..." itd itp). Wyłamanie się z tej zmowy milczenia" było równozbnaczne z całkowitym znalezieniem się na krawędzi życia społecznego. I tak westerplatczyków dostatecznie wtedy poniżano. W prywatnej korespondencji między sobą piszą, że przyznanie takiego czy innego orderu wiązałoby się chociaż z minimalnym dodatkiem do emerytury (do lat 90-tych wiekszość obrońców nie miała
emerytur wojskowych) i pozwoliłoby na zakup chociaż podręczników dla wnuków.

A co do mojej skromnej osoby, to z racji mojego doświadczenia uważam, że mam prawo pisać o strachu i ludzkich słabościach. Zaś co do dowodzenia, to w mojej rodzinie, która ma bogate tradycje wojskowe był m.in. dowódca, który podjął walkę z Niemcami (jako jeden z nielicznych dowódców) od 1 września do 5 października. Myśląc kategoriami Sucharskiego możnaby rzecz: po co?

Szanuję Sucharskiego, kawalera VM, ale tylko za jego postawę do nalotu 2 września.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do samej kapitulacji 7 września, to na pewno przyczyniła się do tego, że ocaliła życie wielu polskim żołnierzom. Niemcy przecenili siłę obrony Polaków i 2 natarciach zakończonych klęską 1 września, kolejne trzecie natarcie wyprowadzili dopiero 7 września (odparte). Sądzili, że na Westerplatte są pancerne kopuły, podziemne ciągi korytarzy, potężne bunkry, którym nalot 2 września nic nie zaszkodził. Przez tych 6 dni do kapitulacji organizowali jedynie wypady rozpoznawcze (opisywane przez obrońców jako kolejne natarcia), które miały za zadanie zlokalizować punkty oporu oraz siłę ich ognia. Poza tym powodowały, że Polacy musieli stale czuwać w napięciu. 6 września Gestapo dotarło do b. agenta Abwehry, bosmana Sikorskiego, który powiedział, że Westerplatte jest pozbawione fortyfikacji. Na 8 września był szykowany generalny szturm (Hitler się już trochę niecierpliwił), który zapewne zmiótłby Westerplatte z ziemi. Niemniej jednak i tak Niemcy po kapitulacji szukali tych pancernych kopuł, bo tak na zdjęciach ocenili kopki siana między nowymi, a starymi koszarami.

Czy jednak kapitulacja powinna nastąpić w tym momencie co nastąpiła i powinna tak wyglądać, jak zrobił to Sucharski? Sucharskiego pokazuje się z szabelką, wygalantowanego i odparsowanego, który prowadzi rozmowy kapitualcyjne z Niemcami. W rzeczywistości poszedł brudny i złachmaniony, bez czapki, jako ofcier powinien odmówić wykonania rozkazu podniesienia rąk do góry, czego zażądał jakiś szeregowy Niemiec. Nie tak powinien wyglądać i postępować oficer.
Sucharski był słabego zdrowia, zatajał przed komisjami lekarskimi swój zły stan zdrowia (kłopoty z jelitem), co być może miało swój wpływ na jego zachowanie w czasie obrony i przyczyniło się do jego śmierci w 1946 r. W czasie rozmów kapitulacyjnych zemdlał.

Sucharski podjął decyzję o kapitulacji w stanie, który trudno nazwać za równowagę psychiczną i fizyczną.
Czy warto było kapitulowac 7 września, to już niech każdy sam oceni, ale trzeba wziąć pod uwagę to co pisze Darda, że łatwo oceniać siedząc w wygodnym fotelu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdjęcie zniszczonej dwójki" zrobione 7 lub 8 września przez Niemców jest zamieszczone w kilku książkach, mam je, ale będę mógł zrobić odbitkę" cyfrówką, może coś będzie widać. Postaram się to wieczorem zrobić, kiedy będę miał lepszy dostęp do kompa i netu.
Mam też raczej dość sensacyjne" zdjęcia czwórki", która oficjalnie nie istnieje (lub jest kupą gruzów). :)
Czwórka" gnije obecnie na terenie Straży Granicznej. Mam kilka fotek, poza tym byłem w środku.
Woj. Pom. Konserwator Zabytków specjalnie się tym obiektem nie interesuje. Mało tego, IV" nie jest wymieniona nawet w spisie obiektów historycznych Pomnika Historii jakim się stał półwysep Westerplatte 1 września ub. r.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie